Jako managerowie skupiamy się na rozwiązywaniu problemów.
Każdy kryzys sprowadza się po prostu do magicznej łamigłówki, w której trzeba umiejętnie podać wynik i dopasować się do klucza z zadania. Działanie, zmienne, wynik i do następnego zadania. Codzienność każdego z nas. Albo przynajmniej wielu z nas.
Bo są wśród nas tacy managerowie, którzy nie traktują swojej pracy jako ciągu zadań do rozwiązania. Dla nich kluczowe jest przede wszystkim budowanie zespołu i zarządzanie nim poprzez rozwiązanie z NIM wspólnie trudności.
Dlaczego to takie ważne?
Głównie dlatego, że na nas jako managerach spoczywa obowiązek uczenia naszych współpracowników odpowiedzialności i umiejętności rozwiązywania problemów. To właśnie na tym powinniśmy się skupić w czasie naszej pracy. Dużo łatwiej i prościej jest oczywiście skupić się na wydawaniu poleceń i proponowaniu rozwiązań, które w naszej ocenie są jedynymi słusznymi.
Wypracowanie rozwiązania z załogą trwa, czasem boli, ale przynosi to co niezbędne w naszej robocie: szacunek, którym obdarzają nas nasi ludzie.
Ile razy w czasie szkoleń, spotkań i dyskusji z innymi managerami słyszę, że dzisiejsi pracownicy są nieodpowiedzialni, niesumienni, nic im się nie chce i wiecznie potrzebują opieki. Codzienność tych managerów to telefon dzwoniący od rana do wieczora, od poniedziałku do niedzieli włącznie a oni są wiecznie zmęczeni i sfrustrowani.
Co gorsze, ich ludzie budują sobie obraz managera jako człowieka przywiązanego do telefonu, który wiecznie zespolony jest z robotą i swoim komputerem. Najgorsze jest jednak to, że gdy taki manager się wypali ( bo to jest nieuniknione i zawsze następuje) firma ma poważny problem ze znalezieniem jego zastępcy w jego zespole bo przecież nikt nie chce tak żyć…
Może być jednak inaczej. Kompletnie inaczej. Wyobraź sobie, że możesz napisać do swoich ludzi, że aktualnie zajmujesz się szkoleniem i po prostu Cię nie ma. Po szkoleniu sprawdzasz telefon i tam jest … 0 połączeń. Po kilku godzinach od szkolenia, dalej Twoi ludzie nie dzwonią. Dlaczego? Bo nie jesteś im potrzebny do bieżącego rozwiązywania problemów.
Oni rozwiązują je sami.
Jak to osiągnąć?
- Po pierwsze okazuj swojej załodze zaufanie i cierpliwość. Pozwól im popełniać błędy, ale zawsze pytaj czego się w ten sposób nauczyli. Ponoś konsekwencję ich błędów na wstępnym etapie ich rozwoju. Nie wypominaj im błędów – miej zaufanie, że więcej tego typu błędów nie popełnią.
- Chwal i doceniaj na każdym kroku. Najbardziej doceniaj każdy przejaw samodzielności i pozwalaj im nieustannie podejmować samodzielne decyzje. Jeśli trzeba, broń tych decyzji jak prawdziwy lew przed zarządem. Jeśli widzisz w niej jakieś słabe strony, porozmawiaj z nimi o tym, ale pozwól im do końca samodzielnie podjąć decyzję.
- Bądź demokratyczny, bardzo konsekwentny i trzymaj się swoich zasad. Pamiętaj jednak, że Twoi ludzie muszą wiedzieć jakie są Twoje reguły gry i co akceptujesz a czego nie. Nigdy nie naginaj swojego kodeksu, nawet wtedy, gdy wyciągnięcie konsekwencji Cię boli lub stawia Cię w arcytrudnym położeniu. Czasem są takie momenty, gdy budujesz swój kapitał na przyszłość – najczęściej właśnie wtedy, gdy najbardziej boli.
- Mów i myśl o swoim zespole dobrze, znaj kompetencje swoich ludzi, bądź na bieżąco z ich potrzebami szkoleniowymi i interesuj się nimi.
- Wymagaj przede wszystkim od siebie i bądź przykładem w pracy dla swoich podopiecznych. Jeśli Ty nie potrafisz być komunikatywny, Twoi ludzie też nie będą.
- Bądź sobą, nie udawaj, nie oszukuj i nie bądź dwulicowy. To absolutna podstawa.
- A na koniec pamiętaj, że ludzie przychodzą do firmy a odchodzą od szefa. Zawsze. Naprawdę.
Proste, prawda?
To czemu nie działa? Bo rozwiązanie każdego zadania zawsze sprowadza się do analizy danych. Dane są jasne – to Ty i Twój zespół. Jak myślisz w której z tych zmiennych znajdziesz szybciej rozwiązanie?
PS. Ten tekst dedykuję swojemu najlepszemu zespołowi, który nieustannie wspiera mnie w pracy. Jestem z niego dumna każdego dnia a w chwilach takich jak ta – gdy o ludzkiej porze mogę napisać spokojnie tekst na bloga – doceniam ich jeszcze bardziej.